niedziela, 6 stycznia 2013

23. Rozmyślania.



23 dzień z aną.

Mam dość świąt. Dość rodziny. Dość gadania. Dość kłamania. Dość kłótni. Dość jedzenia.


Już na szczęście po świętach. Nie pisałam w ciągu nich, bo wyszły by same przekleństwa. Mam cały czas zły humor. To przez jedzenie. Pokłóciłam się z mamą.

- Bo ty nic nie jesz!

- Bo nie jestem głodna!

- Jesteś w gościach. Masz jeść, bo będzie innym przykro (…)

No i weź to zrozum.

Nie wiem, jakie mam bilanse przez te dni. Nie za bardzo mnie to obchodzi. Jutro chciałam zrobić sobie dzień na płynach, ale oczywiście mama jest w domu. Spróbuje zjeść śniadanie i dalej już nic, ale pewnie mi się nie uda.

Później idę kupić jedzenie na sylwestra. Z przyjacielem i przyjaciółką.

Wiecie, zawsze były spięcia dotyczące mnie i go. Bo jak to jest możliwe, żeby chłopak i dziewczyna się przyjaźnili?! Pewnie chodzą ze sobą, nie? Pfff. Ludzie nie zrozumieją. Chociaż ostatnio się od niego odsunęłam, to wiem, że gdybym mu powiedziała o pro anie, to nie zostawiłby mnie, wyzywając od idiotek. Reszta przyjaciół? Nie wiem.

Cóż, zawsze zostałaby mi Ver. Ona wie o wszystkim.

Wróciłam do czytania. To jak narkotyk, wiecie? Dużo osób nie lubi książek i jak mówię o nich to jest “Eee. Nie wiem, mam ciekawsze rzeczy od czytania.” Dzięki czytaniu zanurzam się w innym świecie i nie mam tych problemów. Mam łatwiejsze, inne. Do rozwiązania. A poza tym, książki to nie to, co czyta się w szkole. Nie to co lektura. Jeśli znajdzie się dobre książki, to można czytać godzinami. Potrafię przeczytać przez jeden wieczór kilkaset stron. “Szukajcie, a znajdziecie”.

Boję się jutra. Nie wiem dlaczego. Mam złe przeczucie.

Ważę się dopiero w niedzielę lub wtorek. Zobaczę, czy będę w stanie przyjąć złą wiadomość.

Trzymajcie się i przepraszam, że nie wchodziłam na Wasze blogi. Obiecuje to nadrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz