piątek, 4 stycznia 2013

06. Powroty nie są łatwe.



Wróciłam do domu. Pierwsze, co zrobiłam to wejście na wagę. Ubrana, bo inaczej nie miałam jak, ale weszłam. 61,4 kg. Nie wróciłam przynajmniej do wyjściowej wagi. Zobaczymy, ile przytyłam. W myślach błagam o jak najmniej.

Wczoraj się przecięłam, niechcący. Krew mi leciała chyba z godzinę. Przestraszyłam się, bo ciocia od razu skapnęła się, że coś jest nie tak, ale powiedziałam, że mam tak zawsze. Uwierzyła.

Gdzieś doczytałam, że to normalne, ale wcześniej uspokoiła mnie przyjaciółka*. Dzięki jej za to.

Mam zły humor. Na jutro mam dużo nauki, a nic nie umiem. Mam poprawiać kartk. z matmy. Rozumiem lekcje. Ale ostatnio też rozumiałam i dostałam 2.

Bilans na dzisiaj:

- 200 kcal -płatki.

- 250 - zupa.

- 130 - pół spagetti.

- 120 kcal - kluska na parze z dżemem.

- 5 kcal - 1 paluszek solony.

- 18 kcal- 1/4 szklanki pepsi.

- 257 kcal - 3 parówki.

Razem: 980

MASAKRA!

Od jutra jak najmniej. Tylko boję się aż patrzeć co jest w lodówce. Najgorzej będzie, jak na śniadanie nic nie uda się zrobić. Najwyżej kupię sobie sok w sklepiku ( :/ ) i przetrwam na nim.

* Wspomniałam o niej wcześniej i pisaliście, że fajnie mieć kogoś bliskiego, kto też jest motylkiem. Tak naprawdę dzieli nas duża odległość, więc mogę powiedzieć, że to nie tak do końca. Ale i tak jesteśmy zżyte, przynajmniej ja to tak odbieram. Jej blog - http://beyourbutterflyx.tumblr.com/ Zapraszam!

PS. Przepraszam, że nie weszłam ostatnio na Wasze blogi. Moglibyście pod tym postem zostawić linki? Miałabym łatwiej, bo nie musiałabym szukać. ;)

Pytanie: nosicie czerwone bransoletki? Bo to podobno nasz symbol. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz