piątek, 4 października 2013

51. Let's change!

Postanowiłam naprowadzić trochę zmian w życiu. Robię to często, ale chyba po raz pierwszy na taką skalę.


Po pierwszych dniach w szkole zauważyłam, że moje zachowanie się zmienia. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale później się domyśliłam. Przychodząc do liceum nie wiedziałam kogo będę mieć w klasie. Gdy wróciłam z wakacji poszłam na spotkanie z garstką osób i czułam się w ich towarzystwie onieśmielona. Na drugim spotkaniu już bardziej się otwarłam, ale to nie było zaufanie, którym darzyłam przyjaciół. Po pełnym miesiącu mogę stwierdzić - kocham ludzi z którymi chodzę na zajęcia. Oczywiście to nie tak, że uwielbiam wszystkich. Zdarzyło się kilka osób które muszę niestety zdzierżyć, ale nie jest to większy problem.
Po lekcjach często chodzimy na miasto coś zjeść, wygłupiamy się, robimy głupie zdjęcia. Czuję się jakbym na nowo odżyła. Jedyne czego mi brakuje, to moi dawni przyjaciele. Wychodzę z nimi raz w tygodniu, jak nie rzadziej. Z jednym widzę się w szkole, ale zazwyczaj mijamy się na korytarzu, mówiąc 'cześć'.



Nauki jest wiele. Trudno się dziwić - najlepsze liceum w mieście. "Elitarne". Mam już kilka ocen i wkradła się czwórka z angielskiego. W sumie by mnie to nie przeraziło, ale tata powiedział że kupi mi komórkę, jakąkolwiek będę chciała, jeśli tylko będę miała średnią 5.0. Oczywiście jestem z góry stracona, bo to niemożliwe, ale będę starać się mieć chociaż 4.8. Chyba nigdy nie miałam tak dużo wiary w siebie.




Bo w sumie, co teraz mogę stracić? Nie mam nic, na czym by mi zależało. Postawiam wszystko na jedną kartę, bez odwrotu.







~*~
Tak - nie ma nic o odchudzaniu - jest coś o mnie. I tak to teraz będzie wyglądać, najprawdopodobniej;