niedziela, 6 stycznia 2013

15. Porażka?


Rano się zważyłam. 58.5

Nic, prawie nic, odkąd w weekend poszłam do cioci na imieniny. No, ale wtedy było 59.2. Czyli jednak zwycięstwo? Widać tylko, że efekt jojo będzie murowany.

Czytałam też, że może jest tak przez to, że ćwiczę. Mięśnie ważą więcej niż tłuszcz. Miejmy nadzieję.

Gram w szkolnym przedstawieniu. Zostałam wrobiona. Nie lubię występować publicznie, mając wyuczony tekst. Jakbym miała stanąć na mównicy i o czymś opowiadać, to jeszcze by to uszło. Ale tak to - masakra!

Bilans:

- 50 kcal - płatki.

- 50 kcal - waza na II śniadanie.

- 40 kcal - jabłko.

- 270 kcal - zupa.

- 120 kcal - spagetti.

- 2 kcal - zielona herbata.

Razem: 532


Eh, nie tak dużo, ale mogło by być lepiej.

Od dzisiaj do końca roku kalendarzowego moja mama siedzi w domu, więc obiady będą raczej pełne :(

Mam nadzieję, że do końca roku już będę długo za I celem ;)

Trzymajcie się kochane! :*

Mała uwaga i sprostowanie!



Czasami piszę np. jabłko - 40 kcal. Średnie jabłko ma 70 kcal, wiem o tym, po prostu liczę takie, jakie miałam. To samo jest z posiłkami, czasami napiszę, że “troszkę”, ale zazwyczaj nie.

Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz