niedziela, 6 stycznia 2013
17. Występ.
Musze powiedzieć, że dzisiaj było nawet dobrze. Babka od religii się popłakała na naszych jasełkach ;o (A ksiądz -nie uczy nas- jest cholernie zboczony!) Mieliśmy 3 występy, pierwszy był super, drugi gorszy, a trzeci też dobry. Najgorsze było czekanie na swoją chwilę. Ręce mi się trzęsły okropnie.
Mam wszystkiego dość. Chcę wziąć w dłonie czipsy/czekoladę, razem ze spritem i siąść przed kompem, oglądając Supernatural (polecam). Ale tego nie zrobię. Dlaczego? Chyba każdy wie. Muszę się trzymać postanowień, choć to męczące.
Bilans:
- 120 kcal - musli z jogurtem nat.
- 300 kcal - bułka (za dużo, ale mama mi zrobiła, a między występami miałam tylko to.)
- 135 kcal - zupa (na dnie).
- 70 kcal - kawałek mięsa.
Razem: 625 kcal.
Wszystko przez tą bułkę, ale już trudno ;)
Po szkole byłam w Rossmanie i kupiłam sobie pomadkę z nivea (milk & honey) oraz rajstopy ciałowe. Okazało się, że nie było mojego starego rozmiaru, więc wzięłam mniejszy… jestem ciekawa, czy się w niego wcisnę. Zobaczę jutro.
Kupiłam na jutro na wigilię kilogram cukierków.. na razie nawet ich nie rozpakowuję. Nie chcę kusić losu.
A w ogóle, to jutro fajny dzień - na 7.30 na spr. z geografii, godzinę wigilii i znowu występ (dla nauczycieli, ugh). Ale później wolność!
I święta. Nie pisałam jeszcze o nich. Trudny temat, zwłaszcza dla Nas. Ale kimże byśmy były, jakbyśmy tego nie przetrwały? :D
Jutro ważenie, ah! Boję się, ale mam nadzieję, że będzie dobrze :)
Trzymajcie się. Dziękuję za wszystkie miłe słowa, bardzo mnie dopingują ^^
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz