poniedziałek, 28 stycznia 2013

47. Dzień Pierwszy.

Dzisiaj jest ładny bilansik. Prawdę mówiąc, ten placek kusi bardzo, ale unikam go jak najbardziej mogę.

Bilans:
- 130 kcal - 2 jabłka.
- 200 kcal - surówka z kawałkiem kotleta.
- 100 kcal - kromka.
Razem: 430.

Bez owoców: 300 kcal/ 400 kcal.

Dzień zaliczony, chociaż zostaje jeszcze chwila.. może zjem kawałek kromki. W końcu jutro nie będę mogła aż tyle zjeść. A dzisiaj i tak będzie mniej niż 400 kcal.

Dziękuję za komentarze kochane. Bardzo mnie motywują ♥

Pamiętajcie o Motylkowym Spisie: http://motylkowy-spis.blogspot.com/



(moja tapeta na tablecie, ojciec zauważył.)

niedziela, 27 stycznia 2013

46. Chętni?

Piszę późno, ale wcześniej robiłam zadania. Miałam dwa tygodnie, ale robiłam je na ostatnią chwilę, normalne. Musze się jeszcze pouczyć... nie chce mi się, prawdę mówiąc.

Od jutra jadę od nowa z SGD. Ktoś chętny ze mną? Wiem, że już trochę późno, ale może jednak ktoś się skusi? Razem zawsze raźniej!

Po prawej w moim opisie macie gg. Jeśli ktoś chcę pogadać - zapraszam.

Okazało się, że wujek przyjedzie z ciocią na komunię brata. Z ciocią? Nie ma przebacz, jeśli ona przyjeżdża, to muszę być chuda. Po postu muszę. Nie lubię jej jakoś bardzo, pewnie dlatego, że nie widziałyśmy się dużo razy, ale ona zapamiętała mnie jako gruba, nic nie umiejąca dziewczynka. Pokaże jej, że jestem chudą i silną osobą.

Ostatnio dowiedziałam się, jakie są etapy zrzucania wagi. Co prawda, wiedziałam już o tym wcześniej, ale nie tak dokładnie.

Etap 1: Przez pierwsze 3 dni diety tracimy 70% wody, 5% białka, 25% tłuszczu.

Etap 2: Do 13 dnia diety tracimy 19% wody, 12% białka, 69% tłuszczu.

Etap 3: Między 21 a 24 dniem diety tracimy 15% białka, 85% tłuszczu.

Etap 4: Od 24 dnia diety tracimy 25% białka, 75% tłuszczu.


Więc prawdę mówiąc, należy przetrwać do etapu 3, bo wtedy tracimy największą ilość tłuszczu. W etapie 2 i 4 jest zastój jeśli chodzi o kilogramy na wadze. Po etapie 4, można powiedzieć że w 5, już chudniemy cały czas, aż nie przerwiemy diety.


Podsumowując:
- Zgłaszacie się na rozpoczęcie SGD ze mną;
- Piszecie na moje gg;
- I pamiętacie o spisie motylków, ponieważ jestem Wami zawiedziona, miało być tak ładnie, a nie ma prawie nikogo :( http://motylkowy-spis.blogspot.com/



wtorek, 22 stycznia 2013

45. Wyjazd.

Wyjechałam do babci, co samo mówi, ze nie utrzymam diety :/
Zacznę po prostu od poniedziałku... Mam nadzieje, że Alex z którą miałam przejść na SGD przeczyta notke, bo nie mam na razie jak jej powiadomić.
Trzymajcie sie, wracam ok. czwartku/piątku.
XX.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

44 dzień.

A więc... wróciłam!
Napisałam, w tytule że dzień 44. Nie od rozpoczęcia, nie liczę tego tygodnia, w którym przytyłam oczywiście, teraz ważę 59 kg. :/ Ale mam nadzieję, że znowu to spadnie.

 Od dzisiaj razem z Olą, (  http://when-i-will-be-skinny.blogspot.com/ koniecznie wejdźcie!)  z którą się motywujemy razem:


Bilans:
- 70 kcal - jabłko.
- 100 kcal - troszkę spaghetti.
- 100 kcal - mały gryz ciastka (musiałam, blee)
- 60 kcal - jogurt naturalny.
- 100 kcal - niecały banan.
Razem: 430



Bez owoców: 260 / 400 kcal.
Zaliczone.


Może jakiś soczek na kręglach.

No tak, idę na kręgle, więc nie będzie mnie w domu, uff.

Co więcej mogę napisać więcej? Dziękuję za miłe komentarze. Cieszę się, że jesteście ze mną.
Życzcie mi powodzenia.

czwartek, 17 stycznia 2013

Przerwa.


Nie mogę prowadzić 30 Gio, ponieważ mama jest w domu. Zresztą, zrobię ją jak zacznie się szkoła.

Robię sobie krótką przerwę od any, od bloga, od całej reszty. W nocy nie sypiam, co daje mi czas do myślenia. I... muszę nad tym wszystkim popracować, już prawdę mówiąc nie wiem co mam robić.

Wybaczcie. Czytam Wasze blogi, chociaż ostatnio nie komentuję. I wierzcie mi, jestem z Was wszystkich dumna.

Pamiętajcie o spisie, bo przykro mi, że tak dużo osób chciało w nim wziąć udział, a nie wzięło.. http://motylkowy-spis.blogspot.com/

Trzymajcie się, pewnie napiszę za kilka dni nową notkę.

wtorek, 15 stycznia 2013

43. Dzień pierwszy i drugi.

Bilans dnia pierwszego (czyli wczoraj)
-  (- kcal) -jabłko na śniadanie
- 150 kcal - kromka.
- 200 kcal - zupa.
- 150 kcal - kromka.
Razem: 500 kcal.
Po drodze jeszcze ze 2 małe jabłka i banan, ale ich się nie liczy.

Zjadłam też kawałek ciasta. Nie duży, ale pokłóciłam się z mamą bo "ona dla nas robi a my nie jemy"... -.- i musiałam zjeść. Ale chodziłam przez 1,5 h., do galerii na piechotę i jeszcze do sklepu, więc spaliłam, bo ok. 400 kcal. :)

A więc pierwszy dzień zaliczony.

Dzisiaj:
- (- kcal) - jabłko.
Później:
- 200 kcal - zupa.
- 150 kcal - trochę 2 dania.
- 150 kcal - kolacja.
Razem: 500 kcal.

Chociaż nie jestem za chętna, żeby tyle jeść, to rodzice są w domu -.- Może uda mi się zjeść mniej, na pewno nie więcej.

Po prawej stronie jest wykaz dni i kcal.
Dodałam też odliczanie - 105 dni zostało do maja, a w maju przyjeżdża mój chrzestny na komunię brata. Muszę dojść przynajmniej do 50 kg! Chcę zobaczyć to zaskoczenie, zwłaszcza że moja ciocia też może przyjechać, a mieszkają w Stanach.

Jestem z małopolski, co jak wiecie, oznacza że mam ferie. Zamierzam wrócić do szkoły już jako inna osoba.

Trzymajcie się.

niedziela, 13 stycznia 2013

41. Naleśniki.

Dzisiaj na obiad brat zażyczył sobie naleśniki. I jak go tu nie udusić? Na szczęście udało mi się zjeść pół!

Bilans:
- 250 kcal - śniadanie.
- 100 kcal - pół zupy pieczarkowej (jest małokaloryczna bardzo w porównaniu do innych zup, zwłaszcza jeśli zamiast makaronu da się ryż lub coś podobnego)
- 109 kcal - pół naleśnika.
Razem: 459.
Później prawdopodobnie:
- 40 kcal - małe jabłko (?)
- 100 kcal - kromka z białym serkiem.
Razem: 599 kcal.
Nie wyszłabym za 600 kcal. Dobrze.

Cały dzień siedzę i próbuję się przekonać że nie jestem głodna. Bo nie jestem. Przecież jem.



Ludzie mówią, że jestem optymistką. Nie znają mnie? Czy naprawdę nie widzą, że to tylko na pokaz? Że łatwiej jest udawać?



 Ale to prawda, staram się uśmiechać. Bo przecież co innych obchodzą moje uczucia? -  "Co tam?" - "A dobrze". To wydaje się być mantrą. Nie chcę, żeby ktokolwiek mówił mi co mam robić.


Z pewną Weroniką miałam zacząć Giovanni's 30 ale nie mam od niej odzewu. Jeśli dzisiaj nie napisze, zacznę od jutra bez niej...



Tak, jestem w 3 klasie gimnazjum, ale nie próbujcie mnie porównywać do tych lali w tym samym wieku. Jestem bardziej dojrzała, moim problemem nie jest wybieranie lakieru na paznokcie. 


Spis blogów-> http://motylkowy-spis.blogspot.com/

Jakbyście mogły, to zostawcie linki do swoich blogów, dodam je do listy, bo czasami trudno mi niektórych znaleźć.

sobota, 12 stycznia 2013

40. Kolejne odpowiedzi.

Dzisiaj kilka pytań znowu z Liebster Award od Ver <klik do jej bloga>


1. Mając wybór, wyprowadziłabyś się od rodziców? Dokąd?

Teraz? Tak. Kraków/Warszawa. Później może NY/Londyn :) 

2. Kim chciałabyś być w przyszłości?

Informatyk lub matematyk w wielkiej firmie, dorabiać jako pisarka.

3. Za co najbardziej nienawidzisz jedzenia? Które danie jest numerem jeden na czarnej liście?

Za co? Za to, że tuczy. Numer jeden? Myślę, że jeśli chodzi o danie które je się często, to spaghetti, bo jest w nim dużo sera, a innych dań jakiś tłustych i tak nie lubię, więc nie jem. A gdy mówimy o przekąskach, to czipsy. 

4. Czy kiedykolwiek starałaś się przekonać osoby z Twojego środowiska na przejście w inny styl życia, podobny do Twojego?

Nigdy nie próbowałam. Po pierwsze jestem egoistką, nie chciałabym żeby ktoś też schudł tak jak ja. A po drugie bałabym się, że wygada to innym.

5. Czy oprócz any masz jakieś zainteresowania?

Czytanie, pisanie, narzekanie.. cały pakiet :D

6. Co jest najtrudniejsze w dietowaniu Twoim zdaniem?

Przekonanie innych że się jadło. I przekonanie siebie do tego samego.

7. Czy uważasz, że z any można się uwolnić? Dlaczego?

Trochę trudne pytanie. Myślę, że od any nie da się całkowicie "uwolnić". Zawsze będzie krok za nami. Ale mam nadzieję, że po zdobyciu ostatniego celu powoli zacznę zwiększać kcal w swoich daniach, aż w końcu wyjdę na w miarę normalne porcje (co nie znaczy że wrócę do tego co było przed aną).

8. Ulubiona pora roku?

Lato. Zdecydowanie lato.

9. Jak zaczęła się Twoja historia z aną?

Od Ver (czyli pytającej). W sumie gdyby nie ona, to by mnie tu nie było. Od niej dowiedziałam się co to jest, ona mi pomagała przy starcie i pomaga dalej. ♥

10. Zamierzasz kiedyś z tym skończyć?

Patrz pkt. 7. 


Przechodząc dalej:

Dzisiaj idę do kuzynki na jakieś urodziny, ale postaram się wyjść jak najwcześniej.


Bilans:
- 25 kcal - kawa.
- 200 kcal - kromka.
- 100 kcal - kilka łyżek zupy.
- 300 kcal - 2 danie <fuu>
Razem: 625 kcal.

No i to co zjem na imprezie, mam nadzieję że jak najmniej to będzie.


[P] Jesteś III gim czy I lo? 
Chodzę do 3 klasy gim. :)

Może napiszę coś jeszcze jak wrócę. Trzymajcie się do tego czasu!


Pamiętajcie o spisie pro ana: http://motylkowy-spis.blogspot.com/ !!!

piątek, 11 stycznia 2013

39. Porażka czy zwycięstwo?

Wczoraj zjadłam trochę popcornu, po czym go zwymiotowałam. Zaczął mnie boleć brzuch, poszłam do łazienki i chwyciłam szczoteczkę. Tyle. Nigdy więcej. Mam nadzieję.

Wczorajszy bilans:
- 40 kcal. - małe jabłko.
- 114 kcal -banan.
- 36 kcal - wafel ryżowy.
- 259 kcal - nie wiem co, chyba obiad, bo tylko to zapisałam.
- 100 kcal - popcorn (niby go zwymiotowałam, ale dodaje)
- 150 kcal - kromka.
- 2 kcal - zielona herbata
Razem: 701.

Bilans dzisiejszy:
- 114 kcal - banan
- 100 kcal - 1,5 jabłka.
- 1 kcal - coca cola 0.
- 50 kcal - trochę popcornu (po wczorajszym się nie nauczyłam widocznie)
Później:
- 150 kcal - troszkę zupy
- 150 kcal - pół bułki z almette.
Razem: 565 kcal.

No, gdyby nie ten popcorn (nie mam co do niego silnej woli) to by było lepiej.

A w ogóle to rano było 57.9!! Cały czas mi stało na 58. i coś, więc się ucieszyła (stawałam 3 razy żeby się upewnić). Mam nadzieję, że jutro znowu będzie tak ładnie i będę za sobą miała oficjalnie 1 cel. :D

Dzisiaj siedziałam w domu, bo brat jest chory, no i nie za bardzo chciało mi się iść do szkoły. A że większość osób nie poszła, bo od pon. mamy ferie, więc nic się nie stało.
Wczoraj ojciec wrócił z wywiadówki i było "Dlaczego nie chodzisz na dodatkowe zajęcia z geografii i historii? Dlaczego masz takie oceny?" Moja średnia to 4.07. Mogłaby być większa, ale zła też nie jest moim zdaniem...

Wicie, taki mam odzew pod poprzednim postem, bo specjalnie źle napisałam o motylkach i każdy mnie poprawia :P No cóż, widać, że to Was motywuje xD

Dziękuję tym, którzy wpisali się na spis, dalej link i zapraszam: http://motylkowy-spis.blogspot.com/ Pamiętajcie, motylkiem jest każdy kto dąży do doskonałości i wyznaje pewne zasady  :)

Wejdę dzisiaj na Wasze blogi i postaram się wszystko skomentować ♥

środa, 9 stycznia 2013

37. Odpowiedzi.

Najpierw zwrócę się do Was.
Kochane, co to znaczy że nie czujecie się Motylkami? Naprawdę, jestem smutna, bo tak na prawdę nie chodzi o to ile jesz, bo jeden Motylek je 500 kcal dziennie, inny 1.000 kcal. Jeśli jesz mniej, lub robisz coś co inne dziewczyny 'wyznające' pro ana robią, to dlaczego nie masz być jedną z nich? :) 
Więc proszę mi tutaj wchodzić na http://motylkowy-spis.blogspot.com/ i to raz dwa! c:

Dzisiaj byłam kupić skakankę z licznikiem w biedronce, jest świetna <3 Oczywiście nie umiałam wcześniej skakać, więc trzeba było siedzieć nad tym chwilę, ale idzie na przód, zrobiłam 250 skoków. Tylko na razie nie mam gdzie za bardzo skakać, ale już za niedługo się przeprowadzam i będę miała miejsce. ^^

Bilans:
- 50 kcal - trochę płatków.
- 94 kcal - jabłko.
- 60 kcal - niecałe 2 wafle ryżowe.
- 300 kcal - spaghetti.
- 100 kcal - trochę 2 dania (u mnie brak zupy, więc umówmy się że spaghetti to pierwsze danie :P )
Razem: 604 kcal.
Prawdopodobnie:
- 100 kcal - jakiś owoc na kolację, jeśli będę głodna.
Razem: 704 kcal.


~~

Zostałam nominowana do Liebster Award przez Anię <klik do bloga>.
Zadady:
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie nominujesz 11 osób ( informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował .

Odpowiedzi:
1. Jak długo blogujesz ?

Bloguję od... około dwóch lat, chociaż początki były ciężkie i pierwszych blogów już nie ma. 


2. Co daje ci blogowanie ?

Satysfakcję z wykonanej pracy. Wszystko wygląda lepiej przelane na papier. Blogowanie dalej mi także możliwość poznania i porozmawiania z innymi ludźmi, co bardzo doceniam.


3. Jakie jest twoje największe marzenie ?

Być bogatą. Tak, jestem ogromną materialistką :) Ale chciałabym do tego dojść po przez wydanie własnej książki.


4. Gdyby jutro był koniec świata to co byś zrobiła ?

Zrobiła sobie popcorn, bo przecież i tak umrę, co tam. Zadzwoniłabym do znajomych. Poszła do kina. W sumie jest wieczór, więc nie dużo bym mogła zrobić :D


5. Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę ? Możesz wymienić dwie rzeczy.


iPada (głównie przez e-booki) i przyjaciółkę.

6. Jaka jest Twoja największa pasja ?

Pisanie.

7. Często ćwiczysz ?

Staram się codziennie, ale nie da się tak. Zazwyczaj co drugi dzień.

8. Jakie jest Twoje ulubione danie ?

Pizza. Tak poważnie to nie mam ulubionego dania. Zazwyczaj to, na co akurat mam ochotę.

9. Jaki masz cel w życiu ?

Pozostawić po sobie ślad.

10. Ulubiony dzień tygodnia ?

Sobota! W końcu weekend ^^

11. Czego się boisz ?

Boję się konsekwencji i tego, że będę sama.


No to tak, teraz pytania ode mnie:

1. Kim dla Ciebie jest osoba, dzięki której się uśmiechasz?
2. Gdybyś mogła zmienić w sobie jedną rzecz, co by to było?
3. Jeśli mogłabyś wpoić każdemu na świecie jedną cechę charakteru, jaka by ona była?
4. Lecisz następnego dnia do innego kraju. Co robisz gdy się o tym dowiadujesz?
5. Co sądzisz o nauce po 18 roku życia?
6. Gdzie chciałabyś mieszkać w przyszłości?
7. Masz osobę, z którą mogłabyś dzielić pokój w akademiku i nie zwariować?
8. Zawiodłaś się na kimś, kto wydawał się być Twoim przyjacielem?
9. Ulubiony miesiąc i dlaczego?
10. Spódnica Vs. Spodnie.
11. Jaka jest największa zmiana jaką zauważyłaś odkąd zaczęłaś się odchudzać? (Oprócz utraty wagi.)

Nominuję:

1. http://beyourbutterflyx.tumblr.com/ <- nie życzę sobie odmowy :3 
2. http://be-thin-karotka.bloog.pl/
3. http://skipthedinner.blogspot.com/
4. http://zawszeznia.blogspot.com/
5. http://samotny-grubas.blogspot.com/
6. http://anastazjavandie.blogspot.com/
7. http://cel-niki.blogspot.com/
8. http://nawodziepisane.blogspot.com/
9. http://nikomupotrzebna.blog.onet.pl/
10.  http://loveskinny.bloog.pl
11. http://skinny-mind.blogspot.com/


Nie zdziwcie się, jak dostaniecie powiadomienie dzień później, ponieważ teraz już nie mam czasu :( 


Mam Wam Coś do zaoferowania.
Ponieważ wiem, że często pojawiają się pytania do mnie, możecie je napisać w komentarzu i jeśli będzie ich przynajmniej kilka, to na koniec tygodnia będę odpowiadała w notce. :)

wtorek, 8 stycznia 2013

36. Gotowe!

Spis jest już gotowy! Zapraszam serdecznie: http://motylkowy-spis.blogspot.com/ Trzeba zapoznać się z krótkim regulaminem.

Dzisiaj tata mnie wziął ze szkoły po 2 lekcji bo dostałam okres. Po prawie 40 dniach bez niego w końcu jest, nie wiem czy się cieszyć czy płakać. Bo u mnie krwawienie = wielki ból. Przed wakacjami w tamtym roku byłam w szpitalu i od tego czasu nie mogę normalnie funkcjonować przez kilka pierwszych godzin od rozpoczęcia. Ale już jest dobrze.

Bilans:
- 2 kcal - zielona herbata ♥
- 72 kcal - 2 wafle
- 150 kcal - kromka.
- 100 kcal - trochę kotleta.
- 300 kcal - spagetti
- 150 kcal - kolacja (możliwe, chociaż będę się bronić rękami i nogami)
Razem: 774

Cóż, dalej tak średnio, ale nie najgorzej, patrząc na to, że mama była cały dzień w domu.

Na dzisiaj to już chyba tyle. Pamiętajcie, żeby odwiedzić spis. :) Po prawej stronie macie moje gg, jeśli ktoś by chciał popisać, to serdecznie zapraszam.


poniedziałek, 7 stycznia 2013

35. Koniec?

Uhh, dzisiaj się zdarzyło milion rzeczy.
Gdy się obudziłam, strasznie bolała mnie głowa. I zaspałam, oczywiście. W 20 minut wyrobiłam się do szkoły, gdzie normalnie nie starcza mi godzina. Nie wzięłam oczywiście nic do jedzenia, a w szkole prawie padłam z głodu, więc musiałam sobie coś kupić ("Dlaczego nic nie jesz, Iri?", "Co jest, dlaczego masz taką smutną minę?"). Nie pomaga to, że dalej ważę 58 kilogramów! Jak to możliwe, do cholery?

W szkolę na pierwszej lekcji matematyka, a że nie miałam całości, zadania, to musiałam odpisać w te 5 minut i nawet mogę się założyć że nauczycielka zauważyła, ale nic nie powiedziała. Szczęście?


Na religii to babka w ogóle się czepiała niczego. Polski to już w ogóle, pisaliśmy kartkówkę, ja nic nie mówię, a ona "Irmina! Bo Ci zabiorę tą kartkę". WTF?


Aaa, i nie, nie mam naprawdę na imię Irmina, ale od razu zmieniam, żeby Wam nie mieszać :3


No i do tego podkrążone mocno oczy.


Miałam iść do biedronki kupić skakankę z licznikiem, bo jest za grosze, ale brat się rozchorował i kto ma go pilnować? Wierzcie mi, nie za fajnie jest być starszą siostrą, zwłaszcza, że rodzice uważają mnie za niańkę. Za tydzień zaczynają mi się ferie i pewnie będę musiała z nim siedzieć. Faktycznie, czas spędzony świetnie.


Bilans:

- 200 kcal - trochę precla fitness (wow, takie coś istnieje?)
- ok. 600 kcal - obiad. byłam na nim u babci. I tak zjadłam mniej niż mi chciała dać...
- 200 kcal - pieprzone ciastko fitness, które powinno mieć mniej kcal, a okazało się, że źle przeczytałam przed zjedzeniem.
Razem: 820 kcal. Źle? Może nie tak strasznie, ale dobrze też nie jest.

Zastanawiam się, czy nie przejść na dietę . Jeśli nie teraz, to od następnego tygodnia, bo będę miała ferie. Po szukaniu w wielu, wybrałam Giovanni's 30. Podoba mi się najbardziej i można jeść ile się chce owoce i warzywa. To dla mnie ważne.




Tylko jeszcze nie mogę się zdecydować od kiedy.. :( Nie wiem czy będę w stanie wyżyć na tylu kcal, a nie mam w domu kompletnie owoców i nie mam jak ich kupić.

__

Szybkie pytanie dotyczące spisu. Każda osoba dodająca swój link będzie musiała wstawić u siebie zdjęcie. Tylko nie wiem jeszcze które wybrać. Propozycje?
Jak dostanę od Was odzew, które, to możliwe, że już dzisiaj dodam link :D 






niedziela, 6 stycznia 2013

34. Jak z dziennika.

A więc tak - kilka spraw organizacyjnych.
Jak widzicie, blog jest przeniesiony specjalnie dla Was - aby lepiej Wam się go komentowało i było na bieżąco.

Spis już jest gotowy. Miał być dodany za tydzień... ale może uda mi się jutro już zacząć.

Co do dzisiejszego dnia.
Miałam iść do kościoła z resztą rodziny na 12:00. Jest ok. 11.45, tata mówi, żeby brat poszedł do łazienki, bo będzie mu się chciało w kościele. Ale on nie poszedł i zaczęli się kłócić (brat ma niecałe 8 lat). Nagle ojciec złapał go z tyłu za bluzę i podniósł, trzymając chwilę w powietrzu. On zaczął się dusić. Ja się rozpłakałam. Mama się tylko patrzyła. Normalne?

Kilka dni wcześniej rozmawiałam z mamą.

- Dlaczego tata jest taki?
- Jaki?
- Wiesz jaki.
- ... . On wcale nie jest taki zły.
- No, jak mamy gości.
- Nie prawda.
- To kiedy jeszcze?
- ... . Masz, to twoje pranie.

Hmm, ciekawe.

Bilans:

- 150 kcal - kromka.
- 270 kcal - zupa.
- 200 kcal - 2 danie.
- 20 kcal - waza.
- 50 kcal - mały kawałek kiełbasy upieczonej bez oleju. (Da się!)

Razem: 690 kcal.

Jakby mama nie zmusiła mnie do zjedzenia drugiego dania to by było lepiej.

Przyuważyła, że leci mi krew z nosa. Powiedziała, że jak nie przejdzie, to pójdziemy do lekarza. Zaczęłam brać jakieś witaminy, żeby przestało.

Trzymajcie się! :)
xx.

33. Eh, ta niedziela.


Byłam wczoraj w kościele na 20. No kurwa, byłam w domu kilka minut przed 22. A później się dziwią, że nastolatkowie są porywani, no, ale trzeba zrobić spotkanie do bierzmowania o takiej godzinie…

Wczorajszy bilans:

- 120 kcal - kromka na śniadanie.

- 30 kcal - kawałek jabłka.

- 40 kcal - dwie wazy w szkole.

- 300 kcal - spagetti (Eee, wątpię żeby bez mięsa miało aż tyle…)

- 100 kcal - banan.

- 200 kcal - kromka.

- 400 kcal - czekolada. Tak, do cholery jasnej, czekolada. Jak? Dlaczego? Nawet nie pamiętam. Nie pamiętam niczego, kiedy ją jadłam. Ehh…

Razem: 1190

Boże, nigdy od rozpoczęcia diety nie zjadałam więcej niż 1.000 kcal! (No, może oprócz świąt.) Ughh..

Boże, gdyby nie ta czekolada… po prostu to za duża pokusa, gdy ją się dostanie. A gdy już było po wszystkim siedziałam w łazience i płakałam. Bo co miałam zrobić, głupia ja? Zwymiotować? Nie, nie chcę. Nie chce zacząć czegoś, co mogę nie skończyć.

Dzisiaj:

- 100 kcal - płatki.

Prawdopodobnie:

- 270 kcal - rosół.

- 70 kcal - jabłko.

- coś na kolację, nie przekraczając 150 kcal.

Razem: 590 kcal.

Byłoby dobrze.

Za sekundkę idę ćwiczyć. Chcę wytrzymać jak najdłużej. Musze spalić choć częściowo tą czekoladę.

Moja waga dalej się utrzymuje i stoi w miejscu…

Przenoszę bloga na blogspota <oklaski> Muszę tylko się tam jakoś ogarnąć. Pewnie będzie gotowa w poniedziałek, tak jak spis :)



31. Mało czasu


Co wy na to? Myślałam nad takim wyglądem bloga, bo prawdę mówiąc większych ekscesów nie trzeba. Ale jak sądzicie? Zawsze mogę zmienić.

Spis będzie aktywny myślę, że od 14.01, więc już niedługo.

Linku jeszcze nie daję, bo chcę najpierw wszystko zrobić. Jak ktoś jednak by chciał dostać, to może napisać na gg (specjalnie założone nowe) 45829890.  Jak nie, to i tak można pisać, lubię gadać z obcymi ^^

Jeśli chodzi o już moje prywatne rzeczy, to wiele się nie dzieje.

Dzisiaj w szkole zaczęła mi krew lecieć z nosa, przeraziłam się trochę, bo ostatni raz kiedy pamiętam taką sytuację było kilka lat temu. Dalej nie wiem co było tego przyczyną. Ktoś powiedział, że brak witamin.

Bilans wczoraj - 700 kcal.

Bilans dzisiaj:

- 40 kcal - trochę płatków.

- 40 kcal - herbatnik.

- 250 kcal - kanpka z serem (po powrocie ze szkoły, strasznie byłam w niej głodna, dobrze, że wyszliśmy godzinę wcześniej.)

- 200 kcal - drugie danie (:/)

- 100 kcal - odtłuszczona gorąca czekolada (tak na próbę)

Razem: 630 kcal. <był edit, ponieważ źle policzyłam kalorie>

No, mogło być lepiej, ale też najgorzej nie jest. Dzisiaj już raczej nic więcej, najwyżej wazę. (Yeah, kupiłam nową, w końcu ^^)

Ostatnio nie mam czasu kompletnie. Ale na szczęście od 14 stycznia mam ferie. Będę miała więcej czasu, chociaż nie wiem, czy to dobrze, czy źle.

Oh, i przepraszam, że nie wchodzę na Wasze blogi (albo przynajmniej nie komentuję), chciałabym, niestety nie mam czasu :( Poprawię to, obiecuję!

I zdjęcie z serii “przed i po”, bo mam ich duużo na dysku.





Aaaaa i jeszcze jedna bardzo ważna rzecz. Zastanawiałam się nad przeniesieniem bloga na blogspota (tak, zmuszacie mnie do tego) :D Więc, jak Wam będzie wygodniej?

29. Podsumowanie.



Podsumowanie 2012 roku? Jasne! Nie jestem tu za długo, ale może się czegoś dowiecie o mnie.

Co się stało w minionym roku?

- Zakochałam się w pewnym chłopaku, on robił mi nadzieję a później zapytał o coś w stylu “co mam kupić swojej dziewczynie na prezent? Ja tam się nie znam na babskich rzeczach”. PANU DZIĘKUJEMY. (Złamane serce)

- Budowa domu - tak, ciągnie się już rok, ale to prawie koniec! W końcu będę miała więcej miejsca dla siebie i nawet może zacznę biegać gdy się ociepli :D

- Poznanie nowych osób - trudno wymieniać, bo to i tak dla Was nic nie znaczy, ale Wy się też w nie zaliczacie. I wierzcie lub nie, ale każda osoba pisząca blog jest za mnie podziwiana. Bez Was nie doszłabym do tego punktu. Jesteście kochani i gdy czytam Wasze notki, od razu mnie motywujecie do dalszej pracy.

- Szkoła. Z nią nie idzie mi najlepiej, niestety.

- Problemy z kręgosłupem. Na szczęście już przeszły, ale nadal go odczuwam. Nie ćwiczę na wf-ie, próbuję w domu.

- No i na koniec - ostatni miesiąc, jako Motylek. Nowa rzeczywistość. Nowe możliwości. 4 grudnia - to moja data.

Od jutra wracam do gry. Miało być dzisiaj, ale rodzice - szkoda gadać.

Na dzisiaj - staram się nie wejść powyżej 1000.

A mój ojciec stwierdził, że jestem gruba. Bolało, jak miało nie boleć? Nie mam z nim dobrych kontaktów.

Plany na nowy rok:

- SCHUDNĄĆ!

- W końcu skończyć pisać książkę, obojętnie którą (tak, piszę :).

- Nie przejmować się innymi.

- Uczyć się, jak najwięcej! (Za chwilkę idę robić matmę.)

- Siedzieć mniej przed kompem (dobra, to może nieee… )

- Gdy się przeprowadzę i będzie cieplej - zacząć biegać.

Tyle planów, tak mało chęci… coś z tym trzeba zrobić!

Ponawiam pytanie - ktoś może zrobić nagłówek?

Dalej można uczestniczyć w ankiecie -> http://www.ankieter.pl/wypelnij/ankiete/id/12492/ . Hasło to spis :)



XX.

28. Sylwester.



Wczoraj nie pisałam, byłam zbyt zmęczona.

Dzisiejszy bilans:

- 200 kcal - śniadanie

- 250 kcal - zupa.

- 90 kcal - przekąska.

Razem: 540 kcal.

I pewnie na tym się nie skończy, na sylwestrze będzie pizza i ją zjem. To nic, że nie będę chciała/miała ochoty. Nie zamierzam się ograniczać.

Idziecie gdzieś? Ja wychodzę do przyjaciółki/koleżanki. Trudno powiedzieć kim dla mnie jest, raz tym, raz tym. Będzie tam jeszcze jedna przyjaciółka/koleżanka i dwoje moich już prawdziwych przyjaciół.

Mam tyle przyjaciół? Dziwne, nie powiedziałabym. Ale jednak tak jest. Chociaż nie wiedzą o mnie wszystkiego…

~~

Co do ankiety - już mam bloga, napisałam króciutki regulamin (żeby nie było problemów). Ktoś chętny zajmie się nagłówkiem?


Miłego Sylwestra i udanego Nowego Roku!

26. Przerwa.



Dzisiaj jadłam normalnie. Wolałam to zrobić, chce dostać okres, to po pierwsze, a po drugie, nie chce jeść słodyczy. Więc bilansu dzisiaj nie będzie. Raczej nie przekroczył 1000 kcal.

Zważyłam się. Głupia ja. Ale przytyłam. 58.5 kg. Za dużo. Wróciłam, nie ma pierwszego celu. Dlaczego?!


W sylwestra jem normalnie. Za to po sylwestrze wracam do szkoły, dzięki czemu nie będę tak kontrolowana przez mamę i nie będę musiała jeść. Znowu dieta na całego. Razem z ćwiczeniami.

Zrobiłam zdjęcia bransoletek, jest ich 6, więc są 3 zdjęcia, na jednym po 2 bransoletki.

Sparzyłam sobie ręce, więc mogą wydawać się czerwone i trochę opuchnięte.









Dobra, a teraz sprawy dotyczące spisu.

1) Kto nie odpowiadał jeszcze w ankiecie - http://www.ankieter.pl/wypelnij/ankiete/id/12492/ . Hasło to spis :)

2) Spis prawdopodobnie dojdzie do skutku. Zrobię go na blogspocie. Będzie oczywiście na to osobny blog.

3) Każdy autor będzie musiał napisać do mnie osobiście, żeby uniknąć zamieszań.

4) Jeśli ktoś byłby taki miły, można umieścić link do ankiety z hasłem na swoim blogu.

5) Spis będzie już na rok 2013, dotyczył będzie tylko blogów aktywnych, w których przynajmniej raz na jakiś czas pojawia się notka. Powstanie do niego krótki regulamin :)

6) Spisów blogów o Pro Anie w 2012 r. nie ma, są spisy blogów o odchudzaniu, a wszystkie wiemy, że to nie to samo.

Dziękuję za wszystkie Wasze odpowiedzi. Jeśli macie do mnie pytania, (niekoniecznie dotyczące spisu) możecie je zadać klikając w “Zapytaj mnie o coś” u góry :) Odpowiedź zostanie wyświetlona dla wszystkich, tak będzie łatwiej.

Trzymajcie się!

25. Kolejna wpadka.



Wczoraj zjadłam 2 kawałki ciasta. Nie mogłam się powstrzymać. Dlaczego? Za niedługo będę miała okres i zawsze przed nim mam napady. Jem ile wlezie, naprawdę. Słodkie i normalne jedzenie. I tracę humor.

Za niedługo szkoła, już mam dość, gdy o niej myślę :/


Bilans:

- 270 kcal - zupa

- 200 kcal - pierogi.

Przewidywane:

- 200 kcal - niestety, mama w domu. Liczę tak na opak, wchodzi w to kolacja.

Razem: ok. 670 kcal.

A tak w ogóle, to przeprowadzam się za jakiś miesiąc, może krócej. Będzie lepiej, mam nadzieję, będę mogła ćwiczyć bez świadomości innych itp.

ZAPRASZAM DO UDZIAŁU W ANKIECIE:

http://www.ankieter.pl/wypelnij/ankiete/id/12492/ Hasło to: spis (musiałam dać, aby nie wyświetliło się innym)

Dotyczy ona spisu blogów o tematyce pro ana. Jest anonimowa. Bardzo proszę o wypełnienie jej :D  5 pytań - chyba nie za dużo, zwłaszcza że odpowiedzi na 4 z nich to “tak” lub “nie”

Dziękuję za liczne komentarze ♥

— Edit—

Wczoraj kupiłam bransoletki. Tak, nie jedną, a sześć. Były razem, więc nawet okej. Wstawię jakoś zdjęcie w przyszłości. Plusem jest to, że nie będę nosiła codziennie tej samej ;) Niestety, nie było z motylkiem :< Ale co zrobić?

24. Powrót do normy, jeśli tak można nazwać ten stan.



Pełen powrót do any.

Dzisiaj nie mam za bardzo o czym pisać, więc notka krótka.

Bilans:

- 100 kcal - kromka z chudą szynką (z tego co się orientuję i policzyłam dokładnie, akurat wyszło 100 kcal :o zawsze liczyłam więcej, no ale to też zależy od chleba)

- 4 kcal - duża kawa czarna (bez mleka, epic win!)

- 100 kcal - sałatka, która została we mnie wmuszona, ale zjadłam tylko troszeczkę a resztę wyrzuciłam, niestety trochę chleba musiałam zjeść -.-

Plany:

- 270 kcal - rosół

- 93 kcal - baton fitness, żeby coś zjeść gdy inni będą się obżerać w galerii.

Razem: 567.


Cóż, mam nadzieję, że naprawdę tyle będzie. Rosół zjem jakoś o godzinie 14/15 żebym, gdy pójdziemy do galerii, nie była głodna. Ten baton w sumie mogę sobie odpuścić, ale wiadomo że to podejrzane by było, więc nie chce ryzykować.

Pytanie: co myślicie o przeprowadzeniu spisu blogów z motylkami? Bo wiem, że w przeszłości się pojawiały, ale nie znalazłam żadnego z obecnego roku, ani z 2011. Mogłabym się w sumie tym zająć, ale oczywiście potrzebowałabym pomocy. Napiszcie, co uważacie. (Oczywiście, odbyło by się to za zgodą autorów.)

Miłego dnia motylki!

23. Rozmyślania.



23 dzień z aną.

Mam dość świąt. Dość rodziny. Dość gadania. Dość kłamania. Dość kłótni. Dość jedzenia.


Już na szczęście po świętach. Nie pisałam w ciągu nich, bo wyszły by same przekleństwa. Mam cały czas zły humor. To przez jedzenie. Pokłóciłam się z mamą.

- Bo ty nic nie jesz!

- Bo nie jestem głodna!

- Jesteś w gościach. Masz jeść, bo będzie innym przykro (…)

No i weź to zrozum.

Nie wiem, jakie mam bilanse przez te dni. Nie za bardzo mnie to obchodzi. Jutro chciałam zrobić sobie dzień na płynach, ale oczywiście mama jest w domu. Spróbuje zjeść śniadanie i dalej już nic, ale pewnie mi się nie uda.

Później idę kupić jedzenie na sylwestra. Z przyjacielem i przyjaciółką.

Wiecie, zawsze były spięcia dotyczące mnie i go. Bo jak to jest możliwe, żeby chłopak i dziewczyna się przyjaźnili?! Pewnie chodzą ze sobą, nie? Pfff. Ludzie nie zrozumieją. Chociaż ostatnio się od niego odsunęłam, to wiem, że gdybym mu powiedziała o pro anie, to nie zostawiłby mnie, wyzywając od idiotek. Reszta przyjaciół? Nie wiem.

Cóż, zawsze zostałaby mi Ver. Ona wie o wszystkim.

Wróciłam do czytania. To jak narkotyk, wiecie? Dużo osób nie lubi książek i jak mówię o nich to jest “Eee. Nie wiem, mam ciekawsze rzeczy od czytania.” Dzięki czytaniu zanurzam się w innym świecie i nie mam tych problemów. Mam łatwiejsze, inne. Do rozwiązania. A poza tym, książki to nie to, co czyta się w szkole. Nie to co lektura. Jeśli znajdzie się dobre książki, to można czytać godzinami. Potrafię przeczytać przez jeden wieczór kilkaset stron. “Szukajcie, a znajdziecie”.

Boję się jutra. Nie wiem dlaczego. Mam złe przeczucie.

Ważę się dopiero w niedzielę lub wtorek. Zobaczę, czy będę w stanie przyjąć złą wiadomość.

Trzymajcie się i przepraszam, że nie wchodziłam na Wasze blogi. Obiecuje to nadrobić.

20. Ból? Dlaczego?



11.19

Płaczę. Płaczę pisząc tego posta. Załamuje ręce nad sobą. Jestem okropna. A może to ta muzyka, lecąca ze słuchawek? Już nie wiem, co się wokół dzieje. Gubię się.

Wczoraj u cioci usłyszałam, że schudłam. A później jadłam. I jadłam. I jadłam. I nawet tego nie pamiętam. Jakby jakaś część mnie nie chciała pamiętać.

Wybrałam moją drogę. Stawiłam sobie ultimatum, mogę zdobyć wymarzoną wagę, ale co jeśli mi się nie uda? Będę do końca życia zaliczać upadki i podnosić się? W kółko? Nie mam już na to siły.

Wiecie, co jest najdziwniejsze? Nikt nic nie zauważył. Okej, ciocia mi powiedziała że schudłam, w piątek też dalsza przyjaciółka, ale nie widziałyśmy się bardzo dawno. Może to takie gadanie “żeby było”? Rodzicie nie zwrócili uwagi na to, że nie jem. Dobrze? Źle? Zobaczę z czasem. Ale co jak przesadzę? Jak zejdę poniżej 48 kilogramów? Jak się nie powstrzymam?

Musze iść za niedługo, bo o 12 mam kościół. Po co? Przecież i tak nie wierzę. Nie w Boga, wykreowanego przez ludzi. Mam swojego, wymyślonego. Dziwne? Może. Ale to księża zniszczyli polską wiarę, przynajmniej moją. Widzieliście jak wygląda msza w innych krajach? Aż chce się chodzić, nawet, jeśli się nie wierzy. Ale po co, przecież my tutaj mamy nierozumnych ludzi. Są po to, żeby wydawać pieniądze, najlepiej na “Jezusa, który przez to otoczy ich swoją łaską”. Bujdy, jak jesteś dobrym człowiekiem, to nie ważne jaką religię wyznajesz i tak będzie Ci dobrze po śmierci. Jak nie, to nie. Ja to tak rozumiem.

Wycieram łzy, przyklejam sztuczny uśmiech, idę się ubierać.

14.42


Humor trochę mi się poprawił. Jestem głodna, to dobrze. Mam gotuje rosół. Nie jadłam go od dwóch tygodni. Pasuje zjeść choć trochę.

Bilans:

- 100 kcal - szklanka mleka z końcówką musli (trzeba kupić nowe, pieniędzy nie ma)

- 2 kcal - zielona herbata.

- 270 kcal - rosół.

- 50 kcal - rodzynki.

Razem: 422

Na kolację będzie pewnie chleb z serem, jak zawsze bez masła, albo coś w tym stylu.



W kościele ksiądz na mnie nakrzyczał (sic!), że nie przyniosłam kartki na bierzmowanie. Bo trzeba już było tydzień temu! Dlaczego mnie nie było na spotkaniu miesiąc temu? Nie, żebym była chora, nie mogła chodzić itp… Ksiądz też człowiek?

Wybrałam imię Irmina, jako trzecie. Prawdę mówiąc, zawdzięczam go Ver i naszemu początku znajomości. Ale więcej zdradzać nie będę. Mogę powiedzieć jedynie, że mam hopla na jego punkcie.

Cały dzień kłócę się z mamą. To o to, to o tamto. Mam dość. Dość kłótni, dość sprzątania 24/7. Dość świąt.

Za pół miesiąca się przeprowadzam. Mam nadzieję, że doczekam tego czasu.

___

Wiem, że większość z Was czyta, ale nie może poruszyć wszystkich tematów. Ale jak ktoś mi pisze że ładny bilans, jak w jego skład wchodziły słodycze, to jak?

19. Tak na wszelki wypadek.


Zważyłam się rano. 57.5 kg. Czyli udało mi się, po wczoraj nic nie zostało. Ale na wszelki wypadek, dzisiaj zrobiłam sobie lekki post.

Bilans:
-200 kcal - kajzerka z szynką.
-27 kcal - mandarynka.
-150 kcal - zupa (mniej niż pół)
-4 kcal - dwie herbaty zielone.
Razem: 381.

Tyle, że jadę do cioci, więc pewnie coś tam jeszcze zjem :) Ale na pewno nie przekroczę 600 kcal! Opuszczam ważenie się we wtorek, jeśli uda mi się, jak mówiłam.

Smutno mi, że nie czytacie całych postów. Wynika to z komentarzy… :( Ja zawsze wszystko czytam i analizuję. Ale jak chcecie, nie zmuszę Was.

Trzymajcie się! XX

18. Szkolna wigilia. Nie za dobrze.


Dziękuję, na początku, za gratulację dotyczące występu :)

Niestety, na wigilii klasowej zjadłam więcej, niż chciałam. Pluje sobie teraz w twarz, ale tak chyba wszyscy mają. Trudno mi będzie powiedzieć, jaki jest bilans, na pewno ogromny.

Bilans:

- 20 kcal - łyżka płatków.

- 130 kcal - chipsy

- 300 kcal - 2 małe kawałki andruta (kurde!)

- 72 kcal - jeżyk.

- 114 kcal - trochę soku cytrynowego.

- ok. 50 kcal - 5 małych ciastek, bez cukru, tych co kiedyś.

- 2 kcal - zielona herbata.

- 200 kcal - 1/4 ziemniaka i kawałek kurczaka bez panierki.

Razem: 888.

Nie dużo? Ale te słodycze to jednak prawie sam cukier/tłuszcz.

Po powrocie do domu zwymiotowałam. Można powiedzieć, że po części specjalnie, ale z drugiej strony nie, ponieważ bolał mnie brzuch. Nie było tego wiele. Prawdę mówiąc, bardzo mało. Chciałabym, żeby było więcej.

A teraz coś milszego.

Zdobyłam 1 cel! Waga z rana: 57.7 kg. :D Tylko teraz boję się, żeby nie poszła bardzo do góry. Zważę się jutro rano (chyba), ale raczej przez resztę świąt nie będę tego robiła.

Na wigilii można powiedzieć, że pogodziłam się z pewnym chłopakiem z mojej klasy. Podoba mi się? Nie wiem do końca. W 1 i 2 klasie strasznie mnie poniżał, szarpał itp. Ale teraz zmieniłam do niego nastawienie. Po trzech latach. Jestem masochistką? Tak.

Pytanie do Was: jak namówić mamę, żeby kupiła mi zielone soczewki? Obecnie sponsoruje mi zwykłe.

Idę około 16 do galerii, może znajdę bransoletkę. Trzymajcie kciuki, aby się udało ;)

17. Występ.


Musze powiedzieć, że dzisiaj było nawet dobrze. Babka od religii się popłakała na naszych jasełkach ;o (A ksiądz -nie uczy nas- jest cholernie zboczony!) Mieliśmy 3 występy, pierwszy był super, drugi gorszy, a trzeci też dobry. Najgorsze było czekanie na swoją chwilę. Ręce mi się trzęsły okropnie.

Mam wszystkiego dość. Chcę wziąć w dłonie czipsy/czekoladę, razem ze spritem i siąść przed kompem, oglądając Supernatural (polecam). Ale tego nie zrobię. Dlaczego? Chyba każdy wie. Muszę się trzymać postanowień, choć to męczące.

Bilans:

- 120 kcal - musli z jogurtem nat.

- 300 kcal - bułka (za dużo, ale mama mi zrobiła, a między występami miałam tylko to.)

- 135 kcal - zupa (na dnie).

- 70 kcal - kawałek mięsa.

Razem: 625 kcal.

Wszystko przez tą bułkę, ale już trudno ;)

Po szkole byłam w Rossmanie i kupiłam sobie pomadkę z nivea (milk & honey) oraz rajstopy ciałowe. Okazało się, że nie było mojego starego rozmiaru, więc wzięłam mniejszy… jestem ciekawa, czy się w niego wcisnę. Zobaczę jutro.

Kupiłam na jutro na wigilię kilogram cukierków.. na razie nawet ich nie rozpakowuję. Nie chcę  kusić losu.

A w ogóle, to jutro fajny dzień - na 7.30 na spr. z geografii, godzinę wigilii i znowu występ (dla nauczycieli, ugh). Ale później wolność!

I święta. Nie pisałam jeszcze o nich. Trudny temat, zwłaszcza dla Nas. Ale kimże byśmy były, jakbyśmy tego nie przetrwały? :D

Jutro ważenie, ah! Boję się, ale mam nadzieję, że będzie dobrze :)

Trzymajcie się. Dziękuję za wszystkie miłe słowa, bardzo mnie dopingują ^^

16. Chwilowa przerwa od szkoły.


Jutro od 7.30 mam próbę, później 3 występy. Boję się. Ludzi patrzących na mnie.

Wiecie, tak samo jak Ver, (http://beyourbutterflyx.tumblr.com/) postanowiłam trochę więcej pisać o sobie. I tak samo jak ona, będę ważyć się we wtorki i piątki. Czyli jeszcze 2 dni!

O szkole nawet nie wspomnę, bo nie mam siły się uczyć. Nie mogę się skoncentrować. W piątek mamy przed wigilią (7.30) sprawdzian z geografii. A później występ. Fajna będzie, ta pół godzinna wigilia.

Wczoraj nie zrobiłam ćwiczeń, bo goście, goście i jeszcze raz goście. Nie było jak i kiedy. Za to dzisiaj zrobiłam “killer’a” z Ewą Chodakowską. (Wielkie podziękowania dla Ani - http://magrezza.blogspot.com/ - za pokazanie tych ćwiczeń.) I znowu a6w (6 dzień), ze dwa ćwiczenia na uda, ale lekkie bo już siły nie miałam.

Bilans:

- 70 kcal - płatki.

- 100 kcal - waza z serem.

- 270 kcal - zupa.

- 100 kcal - waza z szynką (2x) - Zjadłam to po 19. Zawaliłam, można powiedzieć, ale dlatego, że było mi słabo i w dodatku po ćwiczeniach.

Razem: 540 kcal.

Dobrze, dobrze. Nie chcę schodzić poniżej 500. Szkoda tylko tych waz na kolację, ale już trudno, nie chciałabym jutro nie wstać na przedstawienie.. (dobra, chciałabym, ale miałabym obniżone zachowanie).

Znacie jakieś blogi dziewczyn, którym się udało dojść do wymarzonej wagi? Albo umarły? Jeśli tak, to poproszę o linka.

To tyle na dzisiaj. Trzymajcie się! :)

~I.

15. Porażka?


Rano się zważyłam. 58.5

Nic, prawie nic, odkąd w weekend poszłam do cioci na imieniny. No, ale wtedy było 59.2. Czyli jednak zwycięstwo? Widać tylko, że efekt jojo będzie murowany.

Czytałam też, że może jest tak przez to, że ćwiczę. Mięśnie ważą więcej niż tłuszcz. Miejmy nadzieję.

Gram w szkolnym przedstawieniu. Zostałam wrobiona. Nie lubię występować publicznie, mając wyuczony tekst. Jakbym miała stanąć na mównicy i o czymś opowiadać, to jeszcze by to uszło. Ale tak to - masakra!

Bilans:

- 50 kcal - płatki.

- 50 kcal - waza na II śniadanie.

- 40 kcal - jabłko.

- 270 kcal - zupa.

- 120 kcal - spagetti.

- 2 kcal - zielona herbata.

Razem: 532


Eh, nie tak dużo, ale mogło by być lepiej.

Od dzisiaj do końca roku kalendarzowego moja mama siedzi w domu, więc obiady będą raczej pełne :(

Mam nadzieję, że do końca roku już będę długo za I celem ;)

Trzymajcie się kochane! :*

Mała uwaga i sprostowanie!



Czasami piszę np. jabłko - 40 kcal. Średnie jabłko ma 70 kcal, wiem o tym, po prostu liczę takie, jakie miałam. To samo jest z posiłkami, czasami napiszę, że “troszkę”, ale zazwyczaj nie.

Mam nadzieję, że wiecie o co chodzi ;)

14. Ważyć się, czy nie ważyć. Oto jest pytanie!


Poniedziałek. Mam dość.

Ale wiecie, że to już 2 tydzień z aną? :)

Bilans:

- 150 kcal - kromka na I śniadanie.

- 40 kcal - jabłko.

- 270 kcal - zupa.

- 50 kcal - troszkę spagetti.

Razem: 510 kcal.




Jeśli chodzi o kromki, to nie używam masła ;)

Zupa wczoraj (jak i dzisiaj) była bez śmietany.

Dziękuję za komentarze <3 Wejdę dzisiaj na wasze blogi, obiecuję! :D

Trzymajcie się!

13. Pechowa trzynastka.


Nie udało się. Wczoraj.. szkoda gadać. Wróciłam po niecałych 2 godzinach, bo mogłam zjeść więcej… później ćwiczenia. Dużo ćwiczeń. Ale co z tego. Nie wyszło. Rano waga. Myślałam że się popłaczę. 59.2

W tym tygodniu nie ma przebacz. Ma być mniej niż 700 kcal każdego dnia. Do tego ćwiczenia.

Bilans:

- 200 kcal - kromka

- 300 kcal - zupa. (Nigdy nie wiem ile ma zupa, niby mniej, ale dajmy tyle)

Razem: 500 kcal.

Na dzisiaj to raczej tyle. Może jakieś jabłko, ale nie więcej.

Jak mi doradzono, zważę się dopiero we wtorek. Czy będzie to łatwe? Nie. Czy przyniesie efekty? Mam nadzieję.

Mam ostatnio strasznie przetłuszczone włosy. To normalne?

Trzymajcie się. Bo ja już puściłam. Ale wracam do gry.

12. Precz z imieninami!

Dzisiaj idę na imieniny do cioci. F*ck.


Rano czułam się okropnie. Ból głowy, zawroty. Zjadłam jeszcze kromkę wtedy.

Bilans:

- 50 kcal - trochę płatków na I śniadanie.

- 150 kcal - kromka z szynką i pomidorem na II śniadanie.

- 250 kcal - zupa.

Razem: 450 kcal.

Na imieninach pewnie coś jeszcze zjem, dlatego bilans dzisiaj taki a nie inny. Ćwiczeń też raczej nie zrobię. Trudno, będą jutro.


Dziękuję za komentarze kochani. Już tylko 0.6 kg. dzieli mnie od I celu! :D

Pamiętajcie, żeby wbijać tutaj: http://beyourbutterflyx.tumblr.com/

Może za niedługo wrzucę kilka zdjęć “przed”. Nie wiem, czy powinnam, możecie wyrazić swoją opinię. :)

11. Gofry i kawa - samo zło.


Byłam na mieście po testach z przyjaciółmi (oni nic nie wiedzą oczywiście). I zaczęło się zaraz - dlaczego nie jesz itp. Zjadłam gofra. Przyznaję się. Ale nie miałam wymówki

Bilans:

- 50 kcal - kilka łyżek płatków rano.

- 150 kcal - kromka pomiędzy testami.

- 322 kcal - gofr.

- 162 kcal - kawa z ciemnym cukrem. (Uważajcie na kawę latte, bo ma strasznie dużo kcal, sama się zdziwiłam.)

Razem: 684 kcal.

Jak widzicie, jestem przez to bez obiadu. Może zjem zaraz kiwi (42 kcal), ale nie wiem do końca :)

No i pewnie za 2-3 godzinki dalej ćwiczenia.

Jak pisze po lewej stronie, zostało mi tylko 0.8 kg do I celu! :D Nie mogę się już doczekać ^^

piątek, 4 stycznia 2013

10. Załamka.




Matma na testach.. masakra!

Dzisiaj jadłam w sumie.. no, nie za dużo. Jestem dobita tym, że źle mi poszło.

Źle się też czuję. :< Brzuch mnie boli itp.

Bilans:

- 40 kcal - 3 łyżki płatek.

- 90 kcal - jabłko.

- 100 kcal - kilka łyżek zupy (pewnie mniej, ale wolę nie zaniżać)

- 60 kcal - troszkę sałatki i dwa gryzy mięsa.

- 2 kcal - zielona herbata.

Razem: 292 kcal

Może zjem dzisiaj kolację. :) Prawdopodobnie banana. Albo troszkę płatków. Na pewno nie wyjdzie to więcej niż 100 kcal.

Wczoraj zrobiłam jeszcze 2 dzień a6w, 52 brzuszki i jakieś ćwiczenia ;)

Dzisiaj, jak będę w stanie, też zrobię.

Dziękuję za komentarze! ♥ Motywują mnie bardzo.  :D

~EDIT 19:13~

Zjadłam jeszcze trochę płatków - czyli jakieś 100 kcal, dajmy na to.

Bilans: 392 kcal.

09. Pierwszy dzień testów.


Pierwszy dzień testów próbnych za mną. Za oknem sypie śnieg.

Dzisiaj zjadałam więcej, bo poszłam do lekarza. Na szczęście nie byłam bardziej “dokładnie” badana. Mam wypis z wf-u do ferii (zaczynają się 14.01). Mogę robić a6w, ponieważ mam problemy tylko z jednym odcinkiem pleców, tak samo mogę robić brzuszki :) Zaczęłam też ćwiczenia na uda, ale nie mogę znaleźć jakiś dobrych. Pomożecie?

Miałam napad. Po prostu musiałam zjeść coś słodkiego. Baton. Dwa ciastka.

Musiałam zjeść do tego cały obiad, bo mama jest w domu.

Bilans:

- 200 kcal - płatki na śniadanie

- 200 kcal - kanapka z serem bez masła, pomiędzy testami.

- 200 kcal - kurczak bez panierki (kawałek) + surówka.

- 48 kcal - sok.

- 93 kcal - baton fitness.

- 2 kcal - herbatka zielona.

- 50 kcal (około) - dwa ciastka, które miały na szczęście mało dodatków, ponieważ były robione dla osób uczulonych.

Razem: 793 kcal.




Tyle. Nie wiem czy zrobię dzisiaj ćwiczenia, bo wróciłam właśnie z wolontariatu.

Blog wygląda inaczej. Jakie wrażenia? Macie nawet z boku wypisane moje cele itp., siedziałam nad rozpracowaniem tego 2 godziny. Mam nadzieję, że było warto.

Aga Diler   I NIE TYLKO:

Bardzo proszę o zostawienie linku do bloga, ponieważ odwiedzam ich tak dużo, że nie pamiętam każdego po kolei.

Rozumiem, że nie każdy wchodzi codziennie na mojego bloga, ale zawsze były z 3-4 komentarze, a teraz tak mało :( Staram się i wchodzę na Wasze blogi. :)

~I.

08. Uwaga, zagrożenie!


Dzisiaj nawet nie taki zły dzień. Ale krzyku było w szkole.. uszy mi aż odpadają. Każda nauczycielka na nas się wydarła.

Śniadania w domu nie jadłam, bo nie zdążyłam, więc dzisiaj bilansik ładny.

Bilans:

- 180 kcal - II śniadanie (3/4 kanapki).

- 250 kcal - zupa.

- 2 kcal - herbata (pita w tym momencie).

Razem: 432 kcal.


Zrobione 50 brzuszków i 1 dzień z a6w.

Łaał. Nieźle ;) Teraz tylko czekać na pierwszy cel! Na niego muszę już mieć moją bransoletkę.  Jeśli oczywiście takową znajdę. (Szukam czerwonej z motylkiem).

To dzisiaj na tyle. Smutno mi, bo nie miałam komentarzy (gdzieś się zapodziały) i był tylko 1. Nie stać Was na więcej? ^^

Jutro testy próbne. Brrr. :(

PS. Czy znajcie ćwiczenia, w których używa się jak najmniej kręgosłupa? Bo mam z tym problem. :<

07. Ah, ta waga!

Tak się bałam, a jest ŚWIETNIE! No, pewnie mogło by być lepiej, ale ważę już, uwaga, fanfary, 59.8 kg! Nie macie pojęcia (chociaż nie, pewnie macie) ile to dla mnie znaczy ^^
Dzisiejszy bilans:

- 170 kcal - śniadanie (płatki)

- 180 kcal - kanapka z almette i pomidorem.

- 200 kcal - zupa.

- 60 kcal + kawałek kurczaka i surówka (bardzo ograniczona porcja).

- 4 kcal - 2 herbaty zielone, bez cukru.

Razem: 614 kcal  



(Tak mało? :O )


Ładnie, przyznam, ładnie :) Aż nie mogę się doczekać wieczornego i porannego ważenia. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.

Dzisiaj wszyscy w szkole mówili, że ładnie wyglądam. Pewnie za sprawą fryzury, ale jednak czuję się fajnie przez to i nie mogę się doczekać, aż usłyszę te słowa dotyczące mojej figury! :D

Jakbyście mogły, to podawajcie pod komentarzem linka, na prawdę, bo czasami nie wiem komu odpisać :(




“I’m not perfect

But I keep trying

Cause that’s what I said

I would do from the start”

~ Hedley - Perfect



karotka - przecięłam się. Tak po prostu, podczas wygłupów z kuzynką :)

06. Powroty nie są łatwe.



Wróciłam do domu. Pierwsze, co zrobiłam to wejście na wagę. Ubrana, bo inaczej nie miałam jak, ale weszłam. 61,4 kg. Nie wróciłam przynajmniej do wyjściowej wagi. Zobaczymy, ile przytyłam. W myślach błagam o jak najmniej.

Wczoraj się przecięłam, niechcący. Krew mi leciała chyba z godzinę. Przestraszyłam się, bo ciocia od razu skapnęła się, że coś jest nie tak, ale powiedziałam, że mam tak zawsze. Uwierzyła.

Gdzieś doczytałam, że to normalne, ale wcześniej uspokoiła mnie przyjaciółka*. Dzięki jej za to.

Mam zły humor. Na jutro mam dużo nauki, a nic nie umiem. Mam poprawiać kartk. z matmy. Rozumiem lekcje. Ale ostatnio też rozumiałam i dostałam 2.

Bilans na dzisiaj:

- 200 kcal -płatki.

- 250 - zupa.

- 130 - pół spagetti.

- 120 kcal - kluska na parze z dżemem.

- 5 kcal - 1 paluszek solony.

- 18 kcal- 1/4 szklanki pepsi.

- 257 kcal - 3 parówki.

Razem: 980

MASAKRA!

Od jutra jak najmniej. Tylko boję się aż patrzeć co jest w lodówce. Najgorzej będzie, jak na śniadanie nic nie uda się zrobić. Najwyżej kupię sobie sok w sklepiku ( :/ ) i przetrwam na nim.

* Wspomniałam o niej wcześniej i pisaliście, że fajnie mieć kogoś bliskiego, kto też jest motylkiem. Tak naprawdę dzieli nas duża odległość, więc mogę powiedzieć, że to nie tak do końca. Ale i tak jesteśmy zżyte, przynajmniej ja to tak odbieram. Jej blog - http://beyourbutterflyx.tumblr.com/ Zapraszam!

PS. Przepraszam, że nie weszłam ostatnio na Wasze blogi. Moglibyście pod tym postem zostawić linki? Miałabym łatwiej, bo nie musiałabym szukać. ;)

Pytanie: nosicie czerwone bransoletki? Bo to podobno nasz symbol. :)

05. Kolejny dzień bez wagi.



Tym razem jestem u cioci. Nie mogę jeść mniej, bo zauważyła juz od razu. Powiedziałam, że zjadłam u babci, ale nie mam juz wymówek. Dzisiejszy bilans będzie okropny.

- 140 kcal - szybkie śniadanie.
- 100 kcal - 2 szybkie śniadanie.
- 10 kcal - 1/3 mandarynki.
- 220 kcal - croissant.
- 250 kcal - zupa.
- 130 kcal - spagetti.
- 20 kcal - sałatkę z owoców, kilka łyzeczek.


Razem: 870, daje 900, bo ten Croissant pewnie miał wiecej.

Mam ochotę iść i coś zjeść. Strasznie. Nie mam wagi, więc nie wiem ile ważę. Boje sie, że przytylam ogromnie. Czuje to.

Jeszcze zaraz zjem kawałek ciasta, ale na szczęście bardzo mało kalorycznego. Ciocia jednak ma serce.

Chciałabym zwymiotować nie zjeść tyle. Ale już za późno.. :(

Trzymajcie sie za siebie i za mnie, bo ja podupadam.
~I.