niedziela, 18 maja 2014

56. Upadek

WCZORAJ:

Oddalam się od znajomych. Nie wychodziłam z nimi od 2-3 tygodni. Jak powiedzieć, że dalej nie mogę, bo dostanę napadu?

Deszcz pada. Ciągle i ciągle. Prądu nie ma w połowie domu. Jakoś przeżyję, dzięki bogu jest internet! Siedzę i zamiast się uczyć, czytam Wasze blogi. 
Jadę dzisiaj do rodziny, to dopiero będzie sprawdzenie siebie. Zostaję na noc. Przed wyjazdem zjem zupę jarzynową, wiem że mogę sobie pozwolić na jej większą ilość, bo jest mało kaloryczna :) gorzej bedzie z namawianiem do jedzenia - bo w rodzinie to normalne "zjedz jeszcze trochę!"
No nic, będę musiała coś wymyślić. 

Rano mamie powiedziałam, że nie jestem głodna, bo boli mnie brzuch. Ona stwierdziła, że chodzi jakaś grypa, więc ją mam z głowy jak na razie.


Bilans:

- jabłko- 50 kcal
- kromka chleba z szynką i ogórkiem- 135 kcal
- banan - 90 kcal
- zupa jarzynowa - 140 kcal


(Edit nie wliczony do bilansu

-kotlet z warzywami
-5 małych rogalików z ciasta franc. z marmoladą
-garść paluszków
- 2 szklanki pepsi)

RAZEM: 415 kcal



Dzisiaj bez początkowych przemyśleń, bo nie ma czasu. Chyba że coś mnie natchnie później. Trzymajcie się x


DZISIAJ:
No i gówno wczoraj wyszło z tego bilansu. Nawet nie chce mi się liczyć ile kcal wyszło. Tyle pamiętam, że zjadłam, a pewnie coś jeszcze przeoczyłam. Masakra. Po prostu jak mi ktoś nałoży to się nie powstrzymam... Będę unikać jeżdżenia do rodziny.
Zostaliśmy na noc, więc dzisiaj też nie jest za ładnie.

Bilans:

śn.
-kawałek chleba własnej roboty z szynką - 60 kcal
- 2x rogalik z marmoladą - 100 kcal
obiad.
- kotlet w panierce z ziemniakami i warzywami- 600 kcal
przekąski
- mleko do kawy - 120 kcal
- ciastka-300 kcal
RAZEM: 1180 kcal.


Nigdy więcej nie tknę się kotleta, jest w cholerę kaloryczny... to samo ciastka.

Koło 18 mama weszła do pokoju i zapytała się czy ma mi zrobić kromkę. Odpowiedziałam, że nie jestem głodna, ona na to stwierdziła, że nie ma więcej jedzenia dzisiaj. Och, nawet nie wie jak się ucieszyłam.


Jutro wszystko nadrobię. Ugh, cały tydzień będę jeść jak najmniej, żebym to straciła.


Ponawiam pytanie:
Czy cola zero/light/ pepsi max faktycznie nie powodują tycia? Niby nie mają kcal, ale za to jakieś sztuczne substancje słodzące. Może ktoś ma jakieś informacje? :)

Powodzenia kochane x

6 komentarzy:

  1. Chciałam napisać już wcześniej, ale wczoraj miałam problemy z Twoim blogiem i z jakiegoś powodu nie mogłam go otworzyć przez cały dzień. :C No nic! Dziękuję bardzo za wsparcie u mnie.

    Bilanse niezbyt zdrowe, ale ostatecznie nie wyszło aż tak strasznie dużo. Nie tyle ile ja potrafię w siebie wcisnąć podczas kompulsu, uwierz. Spokojnie nadrobisz to w tygodniu. Oby było leciutko i zdrowo! Co do coli to się nie wypowiem. Ja kompletnie wywaliłam gazowane napoje ze swojego jadłospisu i nie jest mi z tego powodu jakoś ciężko.

    Trzymaj się, kruszynko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :* Jeżeli chodzi o problem z wyjściem jak ja to mówię "na miasto" ze znajomymi, doskonale wiem o czym mówisz. Wczoraj byłam na 18nastce i uwierz było to ogromne wyzwanie, wszyscy namawiają do spróbowania a Ty wiesz, że nie możesz.. Było trudno, ale sie da. Myślę, że i Ty w końcu sie przełamiesz i wyjdziesz gdzieś z nimi, a gdy rzuca sie na coś kalorycznego przed oczami stanie Ci cel, który chcesz osiągnać :) Życzę powodzenia i pozdrawiam:* *Black Melody*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aa i jeszcze bym zapomniała co do tych coli itd. ja nie pije tego pomimo, ze kcal niby małe, ale gdy moja przyjaciółka odchudzała sie na diecie 1000 kcal, piła litrami właśnie Cole małokaloryczną i chyba faktycznie nie powoduje tycia :)

      Usuń
  3. Wiesz, ze znajomymi nie zawsze trzeba pójść do baru. Może kino, spacer, koncert? ;) Jak zaproponujesz to na pewno nie odmówią. A jeśli już jakieś jedzenie to zamów sałatkę grecką, lub powiedz, że rozbolał cię brzuch.
    ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej no skądś znam treść twojego posta... Oddalam się od ludzi... powinnam się uczyć a czytam blogi no i ten zawalony dzień przez wyjazd do rodziny :(( Zacznę unikać spotkań rodzinnych... Ale no na jednej porażce wszystko się nie kończy ;C Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  5. hej, po pierwsze dziękuję za odwiedziny u mnie. Tym bardziej miłe, że w ostatnim czasie nie byłam specjalnie lojalna i rzadko tam zaglądałam. Więc dziękuję podwójnie :* Mam nadzieję, że znalazłaś tam chociaż trochę motywacji :)
    Co do Twoich bilansów. Odwiedziny u rodziny nigdy nie są proste. Szczególnie wtedy, kiedy musimy ukrywać to, że staramy się stracić na wadze. Najważniejsze to się nie poddawać i nie tracić motywacji. Wizyta kiedyś minie, a kiedy wrócisz do domu musisz mieć wiele siły by nadrobić wszystkie stracone godziny. Trzymam kciuki :*
    Jeżeli chodzi o colę zero/ light i całą resztę tego typu wynalazków to rzeczywiście- nie mają kalorii i nie powodują tycia. Poza tym są to napoje gazowane i świetnie sprawdzają się w roli zapychaczy. Warto je zastosować kiedy czujesz, że zbliża się napad, kiedy masz ochotę na coś słodkiego, kiedy burczenie w brzuchu i ssanie w żołądku stają się bardzo dokuczliwe ( chociaż z biegiem czasu i utratą kolejnych kilogramów ten stan bardzo polubisz- zaręczam Ci to ), albo kiedy czujesz się osłabiona. Nie polecam jednak stosowania ich codziennie. To sama chemia, więc na pewno nie wpływa korzystnie na nasz organizm. Zawiera spore ilości kofeiny, a to powoduje odwadnianie się, woda z kolei jest niezbędna do niemal wszelkich przemian zachodzących w naszym ciele, więc jej niedobór powoduje wolniejsze trawienie a co za tym idzie wolniejsze spalanie spożytych kalorii. Reasumując: wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem ! :) Powodzenia

    OdpowiedzUsuń