piątek, 24 maja 2013

30. A takie tam..

Nic sie nie zmieniło..no oprócz wagi. Moja fiksuje, tak jak ta elektryczna. Dzisiaj pokazało 60.5, 60.7, 60.9, 61.1 Chyba faktycznie jest zepsuta.

Mam jakoś lepszy humor. Może dlaczego, że więcej zjadłam?

Bilans:
- kiwi, truskawki, shake z truskawek
- 2 naleśniki
- ryż z sosem grzybowym własnej roboty
- guma
- Może zjem kolację.

Dużo na dzisiaj. W weekendy pewnie będe jadła więcej.

Pomóżcie mi, nie wiem co zrobić.
Jadę jutro do babci na obiad. Mam skurczony żołądek a pewnie będą we mnie wpychać jedzenie. Im się nie wytłumaczy, że nie jestem głodna.

Trzymajcie się :*

2 komentarze:

  1. Aż tak dużo nie zjadłas :) Uszy do góry. Ja właśnie przez wariująca wagę przestałam się ważyć...
    Babcine obiadki to nic dobrego, ale możesz poprosić o ugotowane mięso z rosołu zamiast kotleta ( 150 zamiast 350kcal), nałożyć dużo bez majonezowej sałatki i kawałek ziemniaka, a w sumie zamkniesz się w 350-400kcal nie budząc podejrzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Babcia słyszy słowo wystarczy- dwie porcje za późno.. :D
    No tak bywa, ale mam nadzieję, że dałaś radę.
    Trzymaj się kochana <3

    OdpowiedzUsuń