Wiele się zmieniło w ostatnim czasie. Głównie nie miałam internetu.. za to dużo, dużo czasu do namysłu. I troszkę problemów.
Zrozumiałam (albo inaczej - ktoś mi to dał do zrozumienia), że niejedzenie to nie jest dobry sposób by schudnąć, a wcześniejsze porażki pokazały też, że nie daje za dużych efektów.
Co dalej?
1) Nie usunę bloga - ale będę opisywała swoją dalszą drogę.
2) Ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia.
3) Zero, zero słodyczy i innych kalorycznych rzeczy
4) Ale jedzenie!
Posiłki:
1 - ok. 6.15 - śniadanie (dom)
2 - 9.05 - 2 śniadanie w szkole.
3 - 11.45 - jakaś przekąska w szkole (np. owoc)
4 - 15.00 - obiad
5 - kolacja (tu jeszcze nie wiem o której, zobaczę kiedy będę głodna.
5) Spis blogów pro ana (http://motylkowy-spis.blogspot.com/) dalej prowadzę.
6) Nie będę Wam mówić, wmawiać itp. że powinnyście z tym skończyć. Mnie też to denerwowało.
Pamiętajcie, myślcie o sobie!
mam nadzieję że sobie poradzisz i będziesz jadła ! :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że wytrwanie w jedzeniu wymaga dużej odwagi i determinacji. Szczególnie gdy momentami nie widać efektów. Oby Ci się udało :)
OdpowiedzUsuńAż się wzruszyłam...jak dobrze, że znowu jesteś. Już się bałam, że jednak nie wrócisz. I bardzo Cię podziwiam, dobrze to wszystko z tym jedzeniem poukładałaś sobie. To jest właśnie dobra droga. Jejku.tak fajnie...teraz przecież musi się udać :*
OdpowiedzUsuń